niedziela, 21 maja 2017

Rozdział IX: Za, a nawet przeciw

      Cześć! I oto jest, w końcu się zebrałam! Już się obawiałam, że nie wyrobię się przed końcem weekendu. Jesteście kochani, że czekacie cierpliwie i czasem komentujecie. Tak trzymajcie! Wiem, że wszystko rozwija się baaaardzo powoli, ale taki był zamysł. Już mówiłam, że wyczekane lepiej smakuje ;) 
        Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba. Zostawcie po sobie słówko, a tymczasem miłej niedzieli ;)





Rozdział IX

Za, a nawet przeciw







        To był tylko sen, więc wszystko było w porządku. W końcu w snach wszystko było dozwolone, prawda?
     Najpierw Maks wszedł do mieszkania. Wiedział, że było późno, jakiś środek nocy. Zajrzał do salonu i odruchowo rzucił klucze na lodówkę, a potem przypomniał sobie, że przecież Aleks zawsze powtarzał, żeby zostawiał je na szafce w korytarzu, bo potem rano nie mógł ich znaleźć. Z jakiegoś powodu ta myśl wcale nie wydała mu się podejrzana. 
      Uchylił delikatnie drzwi i na palcach wszedł do sypialni. W środku panował półmrok, więc Maks na wpół ślepo odchylił kołdrę i wsunął się pod nią. Jego dłonie pod przykryciem zaczęły szukać drugiego ciała. Złapał go w pasie i przyciągnął do siebie, i choć była to dość brutalna pobudka to wiedział, że Aleks się nie zezłości. Nie miał do końca racji, Aleks odwrócił się do niego przodem, patrząc na niego z irytacją, ale to spojrzenie nie robiło żadnego wrażenia, kiedy był tak rozespany. Maks w każdym razie kompletnie je zignorował i przyciągnął go jeszcze bliżej, wsuwając kolano między jego nogi i przesuwając prawą dłoń po jego plecach. Zupełnie nie zaskoczyło go to, że Aleks był nagi. To wydawało mu się kompletnie naturalne. 
        Aleks wtulił twarz w jego szyję i znieruchomiał, a Maks poczuł nadciągający przypływ rozczarowania. 
        – Nie chcesz? – wyszeptał mu smętnie do ucha. Aleks przez moment nie odpowiadał. 
      – Spałem już – odparł, ale jego dłoń wędrująca powoli od biodra Maksa w górę przeczyła jego słowom. Maks poczuł, jak kąciki jego ust się unoszą.
    – No to tak na szybko – mruknął zachęcająco, odsuwając się lekko. Aleks przewrócił oczami bez przekonania, ale Maks widział uśmiech na jego ustach i wiedział, że już wygrał. Obrócił ich tak, że teraz to on leżał na Aleksie, podpierając się na łokciach. Obrzucił go szybkim spojrzeniem, jego włosy były w kompletnym nieładzie, tak jak zawsze rano, więc przeczesał je palcami i pochylił się, składając krótki, miękki pocałunek za jego uchem, a potem kierując usta w dół, na jego szyję. Słyszał, że oddech Aleksa przyspieszył, słyszał niemal bicie jego serca. Przez moment pocierał jedynie nosem o jego skórę, nie chcąc robić niczego więcej. Chciał tylko… chciał tylko mieć pewność, że jest.
        – Tęskniłem za tobą – odezwał się szeptem Aleks. Maks nie odsunął się.
       – Widzieliśmy się dzisiaj rano – zaprotestował cicho. Kiedy to mówił, jego wargi otarły się o szyję Aleksa, który wciągnął głośno powietrze.
        – Wiem, ale twoja dziewczyna tu była… 
        Twoja dziewczyna tu była… 
        Maks uniósł gwałtownie głowę. 
     – Gdzie byłeś? – zapytała Ewelina, a w jej głosie słychać było pretensję. Leżała pod nim na materacu całkowicie naga z rękami ułożonymi wokół głowy. Wzrok Maksa na moment opadł na jej piersi, ale złapała go za podbródek i uniosła jego głowę, wpatrując się w niego wyczekująco. – Gdzie byłeś? – powtórzyła z naciskiem. 
        Myśli przelatywały przez głowę Maksa z zastraszającą prędkością, bo przecież nie mogła się dowiedzieć, że był wcześniej z Aleksem, musiał wymyślić jakąś wymówkę… na szczęście zadzwonił dzwonek do drzwi, wybawiając go z opresji. Zaraz, o tej godzinie? 
        Maks otworzył szeroko oczy i odkrył, że tak naprawdę był sam, leżał w swoim łóżku w rozkopanej pościeli i faktycznie coś dzwoniło, ale nikt nie czekał pod drzwiami, to telefon wydawał z siebie równomierny, melodyjny dźwięk. Maks uniósł się z trudem do pozycji siedzącej, postanawiając, że później zastanowi się nad tą bzdurą, która właśnie mu się przyśniła, a którą nawet teraz po obudzeniu pamiętał z taką dokładnością, jakby to wszystko wydarzyło się naprawdę. 
      A może się wydarzyło? Teraz był jeszcze zbyt rozespany, żeby móc orzec, czy to rzeczywiście się stało wczoraj wieczorem, czy nie, ale wydawało się takie realne. Więc chyba… 
       Nie, zaraz. Nad czym on się w ogóle zastanawiał? Oczywiście, że to się nie wydarzyło, przecież w tym śnie Aleks… 
      – Halo? – rzucił do telefonu, nie zerkając na to, kto dzwonił. W ogóle jeszcze nie do końca kontaktował. Cały czas chodziło mu po głowie, że rany, Aleks zawsze wstawał tak wcześnie, ale był chodzącym koszmarem, kiedy obudziło się go w środku nocy… ale zaraz, przecież to było we śnie, nie mógł wiedzieć, czy rzeczywiście tak było.
       – Zechcesz mi wyjaśnić, co ty wyprawiasz? – zapytał bardzo wkurwiony głos. Akurat z rozpoznaniem tego głosu Maks nie miał żadnego problemu. 
        – Ale co…? – zapytał średnio przytomnie, nie wiedząc, o co mu chodziło. 
     – Jest wpół do jedenastej, Maks, a ty od pół godziny powinieneś być na rozmowie kwalifikacyjnej – oznajmił jego ojciec gniewnym tonem, a Maks poczuł, jak coś przewraca mu się w żołądku. 
       O kurwa, jego rozmowa kwalifikacyjna. Naprawdę było już po dziesiątej? Przecież nastawił budzik, jak to było możliwe…? 
       Cholerne łażenie po mieście przez pół nocy, cholerny Aleks i cholerny sen. Nie wiedział dlaczego, ale w jakiś sposób to była wina Aleksa i tego snu.
       – Jezu, tato, wiem… zupełnie się rozłożyłem, nawet nie miałem siły zadzwonić… za chwilę odezwę się do tego Pawła, przeproszę i przełożę, okej? – ściemnił słabym głosem, natychmiast udając obłożnie chorego. Nagle usłyszał głos swojej matki. Że też oni musieli wiecznie tkwić na głośnomówiącym. 
     – O matko, kochanie, rzeczywiście brzmisz okropnie. Może przyjadę do ciebie, przywiozę ci leki…? – zasugerowała zmartwionym, matczynym tonem. Maks przewrócił oczami. 
       – Nie, spoko, mamo… Ewelina ma mi wszystko kupić – wychrypiał, modląc się, żeby jeszcze nie rozmawiali z Eweliną. 
        – No dobrze, no dobrze… ale to wykuruj się, dobrze? Nigdzie nie ganiaj teraz… 
        – No przecież już nie poszedł – żachnął się jego ojciec, po czym dodał stanowczym tonem: – Słuchaj, synu, ludzie nie będą cię traktować poważnie, jeśli będziesz bez słowa odpuszczał… 
       – No przecież wiem, mówiłem, że się do nich odezwę – zaprotestował Maks zniecierpliwionym tonem. – Słuchajcie, kończę, muszę pogadać z tym Pawłem i Ewelina powinna za chwilę przyjść… 
        – Okej. Ja się za ciebie tłumaczył nie będę – ostrzegł jego ojciec. 
        – Nie wychodź na dwór i pij dużo ciepłej wody… 
        – Pa, mamo – rzucił Maks, chcąc jak najszybciej skończyć tę rozmowę. – Pa, tato. 
       Rozłączył się, pozwalając swojej dłoni z telefonem upaść bezwładnie na pościel i przymykając oczy. Szlag by to, przecież o tym pamiętał. Pamiętał, ale poszedł wczoraj szukać Aleksa i w końcu… Kurwa, teraz jego ojciec nie da mu żyć. Gdyby dowiedział się, że w momencie, w którym powinien być na rozmowie śniło mu się, że ruchał się ze swoim kumplem, podwójnie nie dałby mu żyć, pomyślał w przypływie wisielczego humoru. No, prawie. To nie było do końca… ale pewnie tak by się to skończyło, gdyby sen się nie urwał i nie pojawiła się Ewelina. Nagle pożałował, że jego mózg nie doprowadził jednak do końca tego snu z Aleksem, żeby mógł zobaczyć, co byłoby dalej. Ewelina musiała symbolizować w jego głowie poczucie winy, bo w ogóle nie powinien śnić o czymś takim. Wzdrygnął się. Jezu, oczywiście, że nie powinien. Teraz po obudzeniu ledwo był w stanie o tym myśleć.
       Już zamierzał podnieść się z łóżka i zacząć jakoś funkcjonować, mimo swojej pierwszej porażki tego dnia, ale telefon znowu zadzwonił. Aleks miał dzisiaj przyjść. Zerknął na wyświetlacz. Nie, to nie był Aleks. To była Ewelina. 
       – Halo? – powiedział słabo, postanawiając ciągnąć ściemę z chorobą na wypadek, gdyby jego narzeczona i jego rodzice się zgadali, co zdarzało się nagminnie. 
        – Hej, co tak dziwnie brzmisz? – zapytała Ewelina podejrzliwie. – Jesteś już po? 
       – Wiesz co… rozchorowałem się – oświadczył, starając się brzmieć przekonująco. – Przełożyłem to… czuję się masakrycznie – wyznał możliwie żałosnym tonem. 
       – Oj, biedactwo… to może wpadnę do ciebie po pracy? – zaproponowała, ale Maks słyszał, że już na samą myśl o tym brzmiała na zmęczoną. 
      – Nie, nie ma sensu… i tak jestem bezużyteczny – zapewnił ją natychmiast. – Pewnie będę spał. Mama przywiezie mi jakieś leki – dodał. No i sprawa załatwiona.
        – Okej – zgodziła się Ewelina. – Na kiedy przełożyłeś rozmowę? – dodała z zaciekawieniem. 
        Cholera, tego nie miał przygotowanego. 
        – Wiesz co, jeszcze nie wiem. Facet ma mi dać znać. 
        – Okej, to odpoczywaj. Odezwę się jakoś później. Kocham cię – rzuciła. 
        – Ja ciebie też – odparł Maks automatycznie, po czym rozłączył się i wpatrzył się w sufit. Szlag by to, jak to było możliwe, że wszystko w jednym momencie tak bardzo się skomplikowało? 
       Nie chodziło już nawet o sam sen. Sny się zdarzały i czasem bywały pojebane, trudno. Ale to było… to było takie realistyczne, że Maks niemal nadal czuł to wszystko, co w tym śnie, chociaż z drugiej strony teraz zaczął wyłapywać pewne niuanse. Aleks był trochę rozmazany i Maks nie pamiętał jego twarzy tak wyraźnie, jak twarz Eweliny, zupełnie jakby… nie do końca potrafił go sobie wyobrazić? Maksowi w ogóle trudno było wyobrazić sobie seks z kimkolwiek poza Eweliną, może dlatego, że nigdy nie uprawiał go z nikim innym. 
        Po cholerę w ogóle coś takiego mu się przyśniło? Po to, żeby go męczyć? Coś było takiego w tym śnie, czego Maks nigdy wcześniej nie doświadczył, jakaś taka intymność, której nie czuł z nikim innym i choć wiedział, że to był tylko sen to jednak po podstawieniu tam Aleksa ta intymność wydawała się… w porządku. Wydawała się naturalna. I tego Maks nie rozumiał, bo odczuwanie czegoś takiego w stosunku do kogokolwiek nie było dla niego zbyt naturalne, nigdy nie potrafił całkowicie się odkryć i otworzyć na kogoś, nawet na Ewelinę. Zawsze był zamknięty w swojej skorupie, a ona była tak jakby obok niego. I jasne, on i Ewelina dobrze się dogadywali, ale z Aleksem czuł się kompletnie, stuprocentowo swobodnie, a ten Aleks ze snu był po prostu… Maks nie potrafił nawet tego opisać. Jakby to była druga połowa jego, a nie oddzielny człowiek, przynajmniej we śnie miał takie wrażenie, co było absurdalne, bo przypomnijmy, że to był nadal sen. 
     Jezu, Maks, wyluzuj, powiedział sobie w duchu. Okej, więc miałeś gejowski sen erotyczny, bo twoja podświadomość wycina ci numery. Pewnie większości facetów to się kiedyś zdarzyło, poza tym trochę się zafiksowałeś na punkcie tego całego Aleksa, ale nie przesadzajmy. To nadal tylko sen i nie ma sensu wszczynać paniki. W końcu był tylko człowiekiem, a ludzi pociągały różne rzeczy. To nawet nie było tak, że Aleks go kręcił. Jego narzeczona go kręciła, jej cycki i jej nogi i jej wszystko, a Aleksa po prostu lubił, nawet bardzo i przedkładał tę sympatię na wszystkie możliwe płaszczyzny. A w zasadzie jego głupia podświadomość to robiła, a on… 
        Zadzwonił dzwonek do drzwi, wybijając Maksa z rytmu. Otworzył bez zastanowienia, bo był tego ranka nieco rozchwiany emocjonalnie, więc nawet nie pomyślał o tym, kto to mógł być, a raczej kto to prawdopodobnie był. Zastygł na moment, kiedy zobaczył jego twarz, początkowo nie wiedząc, jak zareagować. 
       Oczywiście od razu przypomniał mu się ten cholerny sen i praktycznie poczuł ciało Aleksa, nagie ciało Aleksa obok siebie. Miał świadomość tego, że jego twarz robi się kompletnie czerwona niezależnie od jego woli, choć próbował jakoś to zatrzymać. Przyjrzał mu się, tym jego pieprzonym zmierzwionym włosom, zmrużonym zielonym oczom i ledwie widocznie uniesionemu kącikowi ust i rzecz jasna jego wyobraźnia musiała natychmiast podsunąć mu wizję tego wszystkiego w jego cholernym łóżku, jak w tym śnie. Prawie widział jego bladą skórę pod czarną kurtką i podziurawionymi dżinsami, silne ręce, na których odznaczały się niebieskawe żyły, długie nogi, wąskie biodra i smukłą klatkę piersiową, i nagle wszystkie myśli o cyckach odeszły w niepamięć, bo przecież Aleks stał tuż przed nim, a on pamiętał jego dotyk ze snu, ale przecież tak naprawdę go nie znał i poczuł nagłą potrzebę, żeby dowiedzieć się, jak by to było naprawdę. Przez te kilka sekund Aleks najpierw wpatrywał się w niego pytająco, ale po chwili jego uśmiech nieco się poszerzył, choć nadal sprawiał wrażenie, jakby nie do końca wiedział, co się działo.
        I owszem, Aleks nie miał pojęcia, jak interpretować zaróżowione policzki Maksa i jego błyszczące oczy, ale poczuł, że jego usta rozciągają się na ten widok. Mógł tylko zgadywać, o czym Maks w tym momencie myślał, ale wyglądał… fascynująco. Nawet nie uroczo jak zwykle, ale właśnie fascynująco, kiedy tak gapił się na niego, nie mogąc oderwać wzroku, a Aleks odwzajemniał to spojrzenie z równą intensywnością, bo może w końcu Maks doszedł do jakichś wniosków. 
       – Cześć – powiedział cicho, prawie bojąc się przerwać ten moment, bo istniało ryzyko, że Maks przestanie patrzeć na niego w ten sposób, a to byłaby wielka strata. – Wspominałem, że wpadnę… 
      – Jasne. Wchodź – wszedł mu w słowo Maks, w końcu odzyskując nad sobą panowanie i odsuwając się, żeby go przepuścić. Aleks wszedł do środka, z jakiegoś powodu nagle czując się niepewnie, a chyba jeszcze nigdy nie czuł się niepewnie w obecności Maksa. Miał wrażenie, jakby coś się między nimi zmieniło, choć nie wiedział do końca, co to było ani czym było spowodowane. Przystanął niezręcznie za progiem, nie wiedząc, gdzie podziać wzrok. 
        – Sorry, że tak wyszedłem. I że się nie odzywałem, ale… – zaczął. Maks nie dał mu dojść do słowa. 
       – Słyszałem o tym, że kogoś złapali i po prostu zmartwiłem się, że… – urwał z wahaniem. – Ale widzę, że wszystko okej. Więc… dobrze – dokończył, starając się brzmieć pewnie. Aleks pokiwał nieobecnie głową.
    – Tak… co za ulga, nie? – rzucił bez przekonania. Maks przez kilka sekund wpatrywał się w niego przenikliwie. 
       – Czyli mają właściwą osobę? – upewnił się poważnie. Aleks w odpowiedzi jedynie zmarszczył brwi. – Ten facet, którego aresztowali. To ten sam, który to zrobił. Prawda? – zapytał takim tonem, jakby błagał Aleksa, żeby potwierdził. 
        – No tak. Złapali go – przyznał spokojnie Aleks, ale Maks miał wrażenie, że nie patrzył mu w oczy, kiedy to mówił, a przecież Aleks był mistrzem ściemniania. Jak to się stało, że Maks nagle potrafił go przejrzeć?
        – Na pewno? – powtórzył sceptycznie. – To na pewno właściwa osoba?
      – No przecież mówię ci, że tak – żachnął się Aleks. W pierwszej chwili Maks pomyślał, że w jego głosie słychać było irytację, ale potem zdał sobie sprawę z tego, że to równie dobrze mógł być strach. Aleks wydawał się niemal bezbronny, kiedy tak stał pod ścianą, starając się przekonać Maksa do swojego kłamstwa. Maks pokręcił głową. 
        – Nie wierzę ci – stwierdził prosto. – Nie mają go, prawda? Mają nie tego gościa? 
     – Maks… – westchnął Aleks, przecierając twarz dłonią ze zmęczeniem. – Sprawa jest zamknięta. Nie musimy się już o to martwić… 
        – No jak nie musimy się martwić, jak zamknęli nie tę osobę! – warknął Maks ze złością, unosząc głos. 
       – Przymknij się – wysyczał Aleks ostrzegawczo, pochylając się, ale Maks był już zbyt wkurzony. W jednej chwili zapomniał o swoim śnie i o wszystkich ciepłych uczuciach, jakie żywił do Aleksa. 
      – Nie, nie przymknę się – oznajmił stanowczo. – Jeśli to nie był ten facet… niewinna osoba pójdzie do więzienia, Aleks – poinformował go chłodno, a Aleks przymknął oczy, mając wrażenie, że jeszcze chwila, a poczucie winy go wykończy.
        – Myślisz, że o tym nie wiem? – prychnął ze złością, choć tak naprawdę nie był zły na Maksa, tylko na to, że w ogóle znalazł się w takiej sytuacji. Maks zrobił nierozumiejącą minę. 
       – No to czemu im tego nie powiesz? – zapytał, marszcząc brwi. – Słuchaj, wiem, że nie chcesz być w to wszystko zamieszany, ja też nie chcę, żebyś był zamieszany, ale byłeś tam, Aleks i masz możliwość uratowania niewinnego faceta od życia za kratkami. A ty po prostu to olejesz i nie odezwiesz się słowem? Jak możesz być takim egoistą…? 
       – No dobra, to jestem egoistą, okej! – wrzasnął Aleks, mając już dosyć oskarżeń, na dodatek ze strony Maksa ze wszystkich ludzi na świecie. – A nie wpadłeś na to, geniuszu, że nie chcę, żeby złapali właściwego faceta? – wysyczał. Maks zmarszczył brwi i przez chwilę nie odpowiadał. 
       – Aleks, ktokolwiek to jest, nadal jest winny… – zaczął nieco spokojniej, starając się przemówić mu do rozsądku. Aleks zamknął oczy i oparł się o ścianę, a Maks przez chwilę miał absurdalne wrażenie, że za chwilę zacznie płakać. Cała jego złość natychmiast wyparowała i zastąpił ją niepokój. Zrobił nieśmiały krok do przodu. – Aleks… – mruknął uspokajająco. 
       – Jezu, zostaw mnie – szepnął Aleks, odwracając twarz w drugą stronę i unikając jego wzroku. Maks położył niezręcznie dłoń na jego przedramieniu, bardzo chcąc go uspokoić, ale nie wiedząc, jak się do tego zabrać. Aleks w końcu otworzył oczy, które rzeczywiście lekko błyszczały, ale na szczęście nie płakał. – Tak, wiem, że jest winny. Coś jeszcze? – warknął, najwyraźniej postanawiając przejść w tryb defensywny. Maks nawet nie wiedział, co powiedzieć, nagle wszystkie emocje z niego opadły i poczuł się zwyczajnie bardzo zmęczony. Aleks chyba opacznie zrozumiał jego milczenie, bo nagle prychnął. – Zresztą… nie wiem, po cholerę w ogóle z tobą gadam – oświadczył nagle, odzyskując rezon i odbijając się od ściany. – I nie wiem, po chuj tu przyszedłem – dodał jadowicie, łapiąc swoją kurtkę z wieszaka i sięgając do klamki drzwi wejściowych. Maks natychmiast rzucił się, żeby go powstrzymać. 
        – Nie, nie, Aleks, czekaj… – poprosił szybko, jedną dłonią blokując drzwi, a drugą łapiąc go za nadgarstek i odwracając przodem do siebie. Aleks wyrwał rękę, patrząc na niego z irytacją.
        – Jezu, spierdalaj, Maks, i wypuść mnie – warknął. Chyba cała ta złość, która kumulowała się w nim przez te parę ostatnich dni w końcu postanowiła eksplodować i niestety to Maks miał oberwać. Nie było tu nikogo innego, na kim Aleks mógłby się wyżyć. 
        – Nie, poczekaj, nie o to mi chodziło – upierał się Maks, nadal nie pozwalając mu przejść. – To nie miało być oskarżenie, po prostu… po prostu się o ciebie boję, okej? – wyznał niechętnie, a Aleks znieruchomiał, kiedy usłyszał te słowa. Maks próbował spojrzeć mu w oczy, chociaż to było niesamowicie żenujące, ale jego spojrzenie było utkwione gdzieś w podłodze. Maks widział, jak przełyka ciężko ślinę.
       – Czemu? – zapytał pozornie spokojnym tonem, nadal nie podnosząc wzroku. – Nie rozumiem, dlaczego miałbyś się o mnie bać. Praktycznie się nie znamy. – Zabrzmiało to chłodno, ale Maks był przekonany, że Aleks tylko udawał nieprzejętego.
        – Nie wiem – odparł zgodnie z prawdą, bo rzeczywiście wszystko się do tego sprowadzało. Ledwo się znali. Maks nie miał żadnego powodu, żeby poświęcać Aleksowi tyle myśli, tyle nerwów, a jednak z jakiegoś powodu to robił. Sam chciałby wiedzieć, dlaczego. – Ja po prostu… – zaczął, po czym urwał, a Aleks wybrał sobie akurat ten moment, żeby podnieść wzrok. 
        Był blisko. Był prawie tak blisko, jak we śnie Maksa (no dobra, nie aż tak blisko), ich twarze znajdowały się kilka centymetrów od siebie, a dłoń Maksa nadal była zaciśnięta wokół jego nadgarstka. Poluzował nieco uścisk, ale nie puścił go zupełnie. Gapił się na niego jak w transie, zastanawiając się, czy jego umysł naprawdę właśnie rozważał to, co wydawało mu się, że rozważał.
       To był tylko sen. To był tylko sen, Maks. Nie możesz kierować się głupim snem i trwającymi zaledwie od tygodnia dziwacznymi uczuciami, których sam nie potrafisz opisać ani wyjaśnić. Masz kobietę, z którą planujesz spędzić życie, więc przestań stać tu jak kretyn i zastanawiać się, co by się stało, gdybyś go pocałował. Przecież wiesz, że to tragiczny pomysł. To jest tylko taki moment, krótka fascynacja, a jak w to wejdziesz to już nie wyjdziesz. Zostanie z tobą na zawsze. Możesz się jeszcze wycofać. Zrób to.
        Nadal stał i gapił się na niego w bezruchu, i był przekonany, że wyglądał jak idiota. Aleks nie pozostawał mu dłużny, też się w niego wpatrywał z jakąś taką mieszanką nadziei i obawy, i trochę tak, jakby Maks był czymś strasznie smacznym do jedzenia. Maks drgnął, a jego wzrok przeniósł się na usta Aleksa, kiedy ten nieświadomie oblizał wargę i miał wrażenie, że trochę zaschło mu w gardle na ten widok. To był moment, w którym prawie przegrał i to zrobił. Nie mógł przestać wyobrażać sobie, że to robi.
      Kurwa, przecież miał Ewelinę. Może ostatnio nie układało im się najlepiej, ale nie rezygnowało się z wieloletniego związku na rzecz szybkiego zauroczenia i to jeszcze na dodatek w osobie niewłaściwej płci. Pewnie Maks spróbowałby z chorej ciekawości, po czym uciekłby, gdzie pieprz rośnie, bo odkryłby, że nie jest pedałem, więc i tak nic by z tego nie wyszło. No bo nie był pedałem, po prostu trochę za bardzo polubił kolegę i zaczęły mu się roić w głowie dziwne rzeczy. A po drodze kompletnie rozpieprzyłby swoją przyjaźń z Aleksem. Nie, to nie było warte sprawdzania, dokąd ta ciekawość by go zaprowadziła. 
       Zamrugał, przerywając kontakt wzrokowy. Aleks przez moment wyglądał na nieco zażenowanego i sam odwrócił wzrok. 
     – Przepraszam. Że się uniosłem, po prostu jestem ostatnio… – zaczął szybko wyjaśniać, najwyraźniej postanawiając udać, że on i Maks przed chwilą wcale prawie nie zaczęli się lizać na środku tego cholernego korytarza. No cóż, Maksowi to było całkowicie na rękę. Lubił udawać, że rzeczy się nie działy, żeby nie musieć się z nimi mierzyć.
       – Nie, nie przepraszaj, nic się nie stało – zapewnił go natychmiast, samemu nie wiedząc, gdzie podziać wzrok. – Po prostu boję się o ciebie, bo mam wrażenie, że ciągle wpieprzasz się w jakieś niebezpieczne sytuacje, kiedy się poznaliśmy byłeś już wpieprzony w niebezpieczną sytuację i teraz nigdy nie wiem, czy przypadkiem nie… – zaczął wyjaśniać chaotycznie, wywołując na twarzy Aleksa lekki uśmiech.
     – Wiem – przerwał mu. – Wiem. I gwarantuję ci, że tym razem wszystko jest w porządku. Zero niebezpieczeństwa, serio – zapewnił poważnie Aleks, kłamiąc mu jak z nut prosto w oczy. Maks łyknął to wszystko, bo wolał wierzyć, że to była prawda.
        – Dobra, to… wchodzisz czy wychodzisz? – zapytał ostatecznie, uśmiechając się krzywo. Aleks westchnął, ale mimo to odwiesił kurtkę z powrotem na wieszak i podążył za Maksem do salonu. Zapadł się w swojej kanapie, wypuszczając głośno powietrze. Dopiero teraz poczuł, że opadają z niego resztki napięcia towarzyszącego wczorajszemu spotkaniu. Był u Maksa, wszystko było okej. To było prawie tak, jakby nie zgodził się na to wszystko, na co wczoraj się zgodził. 
        Miał świadomość tego, że Maks nadal zerkał na niego ukradkiem od czasu do czasu, przygotowując kawę, ale ignorował to, bo nie wiedział, jak inaczej mógłby zareagować. Ten moment w korytarzu był… intensywny. Aleks nadal czuł dłoń Maksa w miejscu, w którym zacisnęła się na jego nadgarstku i pamiętał jego przeszywający go na wylot wzrok. Wtedy, kiedy Maks na niego patrzył, stojąc tak blisko, że Aleks niemal czuł jego oddech na swojej twarzy, autentycznie nie mógł złapać tchu ani się poruszyć. Bał się zamknąć oczy, więc tylko tkwił w bezruchu, gapiąc się na Maksa i czekając, aż zrobi cokolwiek. Bo pierwszy ruch należał do niego, a Aleks był przekonany, że w tamtym momencie myśleli dokładnie o tym samym. Maks myślał o tym, żeby pochylić się i połączyć ich wargi, a Aleks myślał o tym, żeby wyciągnąć szyję i zrobić to samo i to prawie się stało. Wystarczyłaby jeszcze sekunda, ale wtedy Maks się zawahał i wszystko szlag trafił. Czar prysnął i nie dało się już wrócić do tego momentu, szansa przeminęła. No cóż, Aleksowi pozostawało jedynie czekanie na kolejną. No chyba, że Maks przemyślał to wszystko dogłębnie i świadomie zrezygnował. Ale nie, Maks zdecydowanie nie wyglądał na wystarczająco trzeźwo myślącego, żeby być w stanie cokolwiek dogłębnie przemyśleć.
        Aleks chciał go w końcu pocałować. Nie był w stanie myśleć o niczym innym, nie myślał o Wincencie ani o Maksa narzeczonej, postanowił pomartwić się nimi później. Chciał, żeby to się wreszcie wydarzyło, bo miał wrażenie, że on i Maks ocierali się o to bez przerwy, tańcząc gdzieś na granicy aluzji i musieli w końcu to zrobić, bo inaczej to napięcie ich wykończy. A przynajmniej wykończy Aleksa, któremu autentycznie kończyła się cierpliwość. 
        Jak tak dalej pójdzie to między nim a Maksem nigdy nic się nie wydarzy i skończą jako najtragiczniejsza nigdy nieopowiedziana historia miłosna wszech czasów. To byłaby dopiero strata. 
      Albo mu się wydawało, albo zrobiło się między nimi bardziej niezręcznie niż wcześniej. Bo Maks teraz wiedział, gdzieś w głębi duszy wiedział, że czuł coś do Aleksa, nawet jeśli nie do końca się do tego przyznawał przed samym sobą, i Aleks wiedział, że Maks wiedział, i cała ta wiedza kotłowała się gdzieś między nimi. Aleks niemal słyszał te wszystkie niedopowiedzenia, kiedy Maks podawał mu kubek kawy oraz parę godzin później, gdy podawał mu kolejną whisky z colą. Był już lekko wstawiony. Aleks też. Bał się panicznie, że wygada się odnośnie zadania, które dostał od Partyki, a przecież wiedział, że nie mógł powiedzieć nikomu. Nawet Kostkowi. No właśnie, Kostek… to będzie najtrudniejsza rozmowa. 
       – Więc jaki masz plan na życie? – zapytał nagle Maks, wytrącając go z rozmyślań. Leżeli obaj rozwaleni na dwóch różnych końcach kanapy Aleksa. Zbliżała się dwudziesta druga i Aleks ledwo mógł uwierzyć w to, że spędzili tu cały boży dzień. W końcu spełniło się jego marzenie, tylko on i Maks sączący whisky i gadający o głupotach. Jakby czas nie istniał, jakby nie istniał w ogóle zewnętrzny świat. Potrzebował tego od wczorajszego spotkania i mógłby tak po prostu przesiedzieć z Maksem jeszcze parę dni. Albo parę tygodni.
        Tak na dobrą sprawę mógłby tak przesiedzieć sobie z Maksem życie i też byłoby w porządku.
       – Co chcesz usłyszeć? – zapytał obojętnie, kołysząc swoją szklanką i gapiąc się znajdujący się w niej złotawy płyn. 
    – Cokolwiek, byle nie to, że będziesz przestępcą – odparł Maks bez zastanowienia. Aleks parsknął śmiechem. 
      – Nie zamierzam zostać przestępcą – zapewnił go z rozbawieniem. Zbyt dużym rozbawieniem. Maks był przekonany, że coś musiało się pod nim kryć, ale zanim zdążył zapytać Aleks odbił piłeczkę: – A ty? Czemu postanowiłeś zostać nudziarzem-finansistą? To było twoje marzenie czy jak? Nie sądziłem, że ktokolwiek mógłby mieć takie marzenie – oznajmił brutalnie. Maks przez moment nie odpowiadał. 
        – Kiedyś chciałem być aktorem – wyznał, czując się dziwnie, bo dawno nikomu o tym nie powiedział. Nikt nie pytał. Aleks nie roześmiał się, chociaż Maks był na to przygotowany. W zamian przyjrzał mu się z uwagą. 
        – Byłbyś w tym dobry – orzekł spokojnie. – Masz bardzo plastyczną twarz. I fantastyczny głos. Radiowy – dodał. Zabrzmiało to neutralnie, ale Maks wiedział, że gdzieś pod spodem krył się komplement. To nie było obiektywne stwierdzenie faktu, to Aleks uważał, że Maks miał ładny głos. Zrobiło mu się ciepło w okolicach żołądka.
     – Więc? – rzucił, woląc zmienić temat, bo komplementy od Aleksa wprowadzały go w dziwny stan euforycznego zażenowania, do którego nie był przyzwyczajony. – Nie odpowiedziałeś w końcu, co chciałbyś robić. Legalnego – podkreślił, wywołując na twarzy Aleksa szeroki uśmiech. 
        – Legalnego… – powtórzył Aleks z namysłem. – No to chyba nie mam żadnego pomysłu… nie no, żartuję – zapewnił, uśmiechając się pod nosem. – Zawsze chciałem być muzykiem – dodał, wzruszając ramionami. Nie mówił o tym z zawstydzeniem, jak Maks o swoich młodzieńczych marzeniach o szkole aktorskiej, raczej tak, jakby po prostu stwierdzał fakt. Maks uniósł brwi. 
      – Zakładając, że rap jest muzyką, jak rozumiem? – upewnił się złośliwie. Aleks początkowo zmarszczył gniewnie brwi, ale po chwili pokręcił głową z rozbawieniem. 
        – Skurwiel – mruknął pod nosem, po czym dodał już normalnym tonem. – Tak, ponieważ rap jest muzyką. Ale wszyscy chcą, żebym poszedł na studia…
       – Brzmi to rozsądnie – wtrącił Maks. – Na wypadek, gdyby kariera muzyczna nie wypaliła. Zawsze warto coś skończyć. Chociaż w sumie… – zastanowił się na głos. 
        – Co? Nie polecasz? – zapytał Aleks, uśmiechając się krzywo. Maks wzruszył ramionami. 
        – Sam już nie wiem – odparł. – Poświęciłem pięć lat życia czemuś, co w gruncie rzeczy mnie nie interesuje i ja sam nadal nie jestem pewien, co chciałbym robić. W ogóle mi to nie pomogło. 
        Aleks przez kilka sekund wpatrywał się w niego z zamyśleniem. 
      – Uważam, że powinieneś pójść do szkoły aktorskiej – zdecydował bez odrobiny wahania. Maks początkowo parsknął śmiechem, ale Aleks brzmiał całkowicie poważnie, więc może to wcale nie byłby taki całkowity idiotyzm? 
       – No cóż… może – przyznał tonem pełnym wątpliwości. – Jeśli studia to jakie? – dodał z zaciekawieniem. Aleks spuścił wzrok, uśmiechając się ukradkiem i przez chwilę nie odpowiadał. 
        – Psychologia – wyznał w końcu, a Maks nie mógł się powstrzymać i parsknął głośnym śmiechem. 
       – Serio? – upewnił się, po czym pokręcił głową. – A więc być może jeszcze będziesz panem psychologiem. Będę mógł przyjść do ciebie na terapię, jak już całkowicie zwariuję? – zapytał z nadzieją, na co Aleks uśmiechnął się szeroko.
        – Nie sądzę, żeby to było zbyt profesjonalne. Zbyt dużo osobistych powiązań i emocjonalnych zależności – odparł tonem eksperta. – Wątpię, żebym był w stanie obiektywnie cię przeanalizować – dodał nieco ciszej, a Maks zapatrzył się na niego, przyznając w myślach, że rzeczywiście było między nimi mnóstwo osobistych powiązań. Wiedział, że te słowa były aluzją, były flirtem i gdyby nie to, że był już mocno pijany to nie wiedziałby, co z nimi począć.
      – No cóż, jeszcze nie jesteś psychologiem, więc nie musimy martwić się o brak profesjonalizmu – powiedział w końcu cicho, patrząc mu w oczy, zanim zdążył ugryźć się w język. Brwi Aleksa zmarszczyły się ledwo dostrzegalnie. 
       – W takim razie opowiedz mi o swoim problemie – polecił jeszcze ciszej, prawie szeptem. Przez moment obaj milczeli, wpatrując się w siebie nawzajem intensywnie.
        – Widziałem się z Eweliną – wypalił nagle Maks, po czym przeklął się w myślach, bo po cholerę w ogóle o niej wspominał? Chyba dlatego, że jego poczucie winy zaczęło odchodzić w niepamięć, a on wiedział, że nie mógł na to pozwolić. Nie miał nawet pewności, czy miał na myśli, że widział się z Eweliną wczoraj, zanim wyruszył na misję poszukiwawczą Aleksa, czy że widział się z nią we śnie. Coś w rodzaju „Ej, widziałem się z Eweliną ze snu, byłem z nią w łóżku zaraz po tym, jak byłem w łóżku z tobą ze snu. Ale to nie było prawdziwe, więc chyba w porządku”.
       Aleks też był przekonany, że Maks powiedział to tylko po to, żeby przypomnieć sobie o jej istnieniu, ale jednocześnie może rzeczywiście kryło się za tym coś więcej, bo widział doskonale, że Maks był już naprawdę mocno pijany i coraz bardziej zaczynał mu się plątać język. 
      – To twoja narzeczona, Maks. Istnieje społeczny wymóg, żebyście się widywali – oświadczył przemądrzałym tonem. Maks najwyraźniej z jakiegoś powodu uznał to za strasznie zabawne. Zaczął trząść się ze śmiechu. 
    – Społeczny wymóg… no właśnie – powtórzył, uśmiechając się do siebie, jakby to określenie idealnie oddawało sytuację, w której się znajdował. A przynajmniej Aleks podejrzewał, że oddawało. – No więc… wypełniłem społeczny wymóg i spotkałem się z nią, no i… – urwał z wahaniem, wpatrując się w ścianę gdzieś za plecami Aleksa, który pochylił się. 
        – No i? – zachęcił go. Maks westchnął.
      – No i… wiesz, ona jest… kocham ją dlatego, że tak bardzo ją znam, wiesz? – wybełkotał. – Ale jednocześnie tak sobie myślę… czy nic innego już mnie nie czeka? 
        Bingo, Maks, pomyślał Aleks. No właśnie, czy nic innego już cię nie czeka? 
        – Wiesz… – zaczął z namysłem. – Na tym chyba polega idea związku. Że nie chcesz, żeby cokolwiek innego cię czekało – stwierdził, wiedząc, że w pewnym sensie strzelał sobie w ten sposób w kolano, ale to była prawda. Maks pokiwał nieobecnie głową.
       – Wiem – przyznał. – Po prostu… nie wiem, czy po latach ludzie nadal powinni być w sobie zakochani? To w ogóle możliwe? Czy zostaje tylko… wygodne przyzwyczajenie?
        – Powinni – odparł Aleks z przekonaniem. 
      – Nie wiem, czy chcę ją poślubić – wyznał cicho, jakby to był jakiś wstydliwy sekret. Aleks miał poważny problem z zapanowaniem nad cisnącym mu się na usta uśmiechem. Pochylił się. 
        – Wiem, że nie wiesz – wyszeptał domyślnym tonem, wyciągając dłoń i kładąc ją na przedramieniu Maksa, próbując zasugerować mu cokolwiek. „Nie wiem, czy chcę ją poślubić, bo lubię kogoś innego, w zasadzie to ciebie, może spędzimy razem resztę życia, co ty na to?”. Tak, to było coś, co Aleks chętnie by usłyszał. 
      – Ale z drugiej strony nie chcę z niej rezygnować – dodał Maks, nadal brzmiąc, jakby gadał bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego. – Bo wiesz… spędziliśmy razem naprawdę kawał życia i… 
        Aleks zabrał rękę, czując gorzki smak rozczarowania w ustach. 
        – Wiem. Rozumiem. Jeśli nie chcesz rezygnować to nie rezygnuj, ale jak to nie sprawia, że jesteś szczęśliwy to… to nic na siłę, wiesz? 
       Maks nie odpowiedział. W zamian oparł policzek na kanapie, więc Aleks naprzeciwko niego zrobił to samo. Maks wolał, kiedy dłoń Aleksa leżała na jego ramieniu i teraz, kiedy ją zabrał zrobiło mu się tak jakoś pusto, ale nie mógł powiedzieć tego głośno, było mu zbyt głupio. W końcu bez zastanowienia wyciągnął rękę i dotknął czubkami palców jego dłoni. To było okej. Nie było to zupełnie normalne, ale nie aż tak pojebane jak to, co parę godzin wcześniej prawie wydarzyło się w korytarzu. Gdzieś w ostatnich trzeźwych odmętach jego umysłu pojawiła się myśl, że powinien chyba bardziej spanikować, ale Aleks trzymał jego dłoń i to było tak uspokajające, tak... właściwe, że nie miał siły się tym przejmować. Im więcej w siebie wlewał, tym więcej takich myśli do siebie dopuszczał, jego samokontrola powoli się wyłączała, a on w tym pijackim stanie półświadomego podniecenia był bliski posłuchania tego dziwnego, pierwotnego instynktu, który nalegał, żeby przyciągnął Aleksa do siebie, oplótł się jego nogami w pasie, przylgnął do niego całym ciałem i po prostu pozbył się tego podniecenia, szepcząc mu do ucha drżącym głosem, jak bardzo go pragnął. Miał w myślach tylko tę jedną, pulsującą wizję dłoni Aleksa wędrujących po jego ciele jak we śnie i bioder Aleksa poruszających się zmysłowo i ocierających się o niego przy każdym ruchu. Wszystko w nim płonęło na samą myśl, jakby ktoś włączył w jego głowie cholerny stroboskop.
        Kurwa, był taki pijany i taki śpiący, a usta Aleksa znowu tu były, znowu tak blisko niego, lekko uchylone, kiedy bezskutecznie próbował zrozumieć to, co się między nimi działo i Maks autentycznie nie wiedział, jak długo jeszcze będzie w stanie z tym walczyć. Obawiał się, że ta walka była z góry przegrana. Przełknął ciężko ślinę. Aleks przez parę sekund gapił się na ich leżące pomiędzy nimi splecione palce, jakby nigdy wcześniej nie widział niczego bardziej zadziwiającego.
       – Czemu tak? – wyszeptał w końcu bezsensownie. Maks wzruszył ramionami. Według Aleksa oznaczało to „lubię cię, ale jeszcze nie wiem, co z tym zrobić”. Zdecydowanie póki co mógł z tym żyć. Przez moment obaj milczeli.
        – Twój brat to zrobił, prawda? – wymamrotał Maks, brzmiąc, jakby był już na skraju snu. Aleks przełknął ślinę. 
      – Wypchaj się – mruknął, nie wkładając w te słowa jednak ani odrobiny złości. Równie dobrze mógłby potwierdzić. Miał cholerną nadzieję, że żaden z nich nie będzie tego pamiętał. No dobra, wiedział, że on będzie. Maks parsknął słabym śmiechem, po czym nagle spoważniał, zupełnie jakby na moment odrobinę wytrzeźwiał i zmarszczył brwi. Wyrwał dłoń z uścisku i przyciągnął ją do siebie, a po chwili wahania oparł na niej policzek.
       – Przepraszam. Nie mam pojęcia, co mi odpierdala – wyszeptał, przymykając oczy. Aleks jednocześnie miał ochotę się uśmiechnąć, bo Maks przestał się oszukiwać i dotarło do niego, że czuł coś do Aleksa, a jednocześnie rozpłakać, bo nie było żadnej gwarancji, że będzie chciał zrobić cokolwiek w związku z tym odkryciem. Maks był taki pijany i to było takie szczere, i sam Aleks też był wstawiony i nie był pewien, czy bardziej miał ochotę skakać pod sufit, bo działo się między nimi cokolwiek, czy może bardziej pękało mu serce, bo nie działo się między nimi wystarczająco. A może zwyczajnie miał już dosyć niepewności.
        – Śniło mi się dzisiaj, że ze sobą spaliśmy, wiesz? – mruknął jeszcze Maks. Aleks uniósł gwałtownie wzrok, bo to była ostatnia rzecz, jaką spodziewał się usłyszeć. Nie wiedział, jak interpretować to wyznanie, bo to mogło oznaczać zarówno, że uprawiali ostry, namiętny seks, jak i że zasnęli razem na kanapie. Zamrugał i otworzył usta, żeby odpowiedzieć, choć nie miał zielonego pojęcia, jak zareagować na coś takiego, ale okazało się, że wcale nie musiał reagować. Maks leżał z policzkiem opartym na dłoni i oddychał miarowo. Kilka kosmyków włosów opadało mu na twarz. Kurwa, spał.

14 komentarzy:

  1. Aaa jezu, wykończysz nas tą niepewnością. Było taaaak blisko. Tyle emocji w tym rozdziale, chyba musze ochłonąć i matko boska oby wreszcie coś się stało, a nie tylko skaczą koło siebie, ale to denerwujące. Poziom nienawidzenia Eweliny po tym rozdziale wzrósł trzykrotnie. Miałam ochote nakrzyczeć na Maksa, żeby dał z nią sobie spokój, po chuj mu Ewelina jak ma Aleksa?
    Tak bardzo poruszający ten rozdział, chyba pierwszy w tym opowiadaniu. Scena na korytarzu cudo, byłam pewna, że będzie buzi a tu nic :c
    Dzięki za rozdział, jak zwykle na czas <3 Czekamy na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo jejjuuu jakie napięcie! Jak mogłaś ??? :(((((( Tak bardzo wyczekuję jakiegoś pocałunku nie mówiąc już o czymś więcej ;( Bardzo się cieszę, że dodalaś dziś rozdział. To zawsze tak umila mi dzień. Pozdrawiam i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O Cię Panie...

    ALE ŻE CO, ZNOWU CZEKAĆ? A N G E R Y

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczcie. Powiedzmy, że spróbuję wyczarować ten kolejny rozdział wcześniej niż w weekend, ok? Nie wiem jeszcze jak, ale zrobię to ;)

      Usuń
    2. ♥️♥️♥️

      Usuń
  4. Zakończenie powala! �� Dziękuje za kolejny rozdział ♥️

    OdpowiedzUsuń
  5. No kurwa ..zasnął..:))Maks jak mogłeś?:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ma co, ale budować napięcie to Ty potrafisz😀 I kończyć w okropnym momencie również 😉 Maks wariacie, właśnie się przyznałeś do swojego zboczonego snu 😆 Ciekawe czy będzie o tym pamiętał? I ciekawe ile Aleks jeszcze wytrzyma tego napięcia, w sumie to jestem zdziwiona że nie przejął inicjatywy, albo chociaż jakoś nie sprowokował sytuacji. I rany ale by były jaja jakby Maks rzeczywiście poszedł do szkoły aktorskiej - tatuś byłby zachwycony ;) Ach... trzymam kciuki za Twoją wenę i pięknie dziękuję za rozdział - super jak zawsze :) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiśniolinia22 maja 2017 19:56

    Oj, zaniedbałam się w pisaniu komentarzy jak jasny... no, wiadomo. Dlatego przepraszam też, ze nie przychodzę w zasadzie z niczym konkretnym. To bardziej taka informacja: „wciąż tu jestem, czytam i tracę głowę dla kolejnego z Twoich opowiadań”.
    Fajny rozdział. Dużo sprzeczności w Maksie i napięcia, ogólnie. Czekam niecierpliwie, żeby zobaczyć, dokąd to wszystko zaprowadzi. A Maks w szkole aktorskiej... to byłoby coś, nie powiem!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana, uwielbiam to opowiadanie.
    Przyznam, że nie jestem pewna, kiedy ostatnio komentowałam (o zgrozo!). Skoro ty za to dajesz radę pisać takie poprawne i ciekawe rozdziały w tydzień, muszę wreszcie się zmobilizować. Obiecuję zatem, że zacznę komentować na bieżąco. :)

    Od razu poczułam sympatię do obu głównych bohaterów. Mimo to do Aleksa mam większy dystans. Oczywiście, uważam, że ta postać jest naprawdę dobrze wykreowana - niby twardziel, ale tak naprawdę w dalszym ciągu to tylko nastolatek. Możliwe, że mój dystans do niego wziął się z stąd, iż dobrze pamiętam fragment, gdzie sam stwierdził: "odkochuję się i zakochuję". Niestety, wydaje mi się, że prędzej czy później niechcący skrzywdzi tym w jakiś sposób Maksa... Z Maksem natomiast mogę się pod wieloma względami utożsamiać, więc od tak skradł moje serc. Przesympatyczna postać. ;)

    Nie mogę ominąć pozostałych płaszczyzn tego opowiadania. Świetnie wykreowałaś związek Maksa - widać, że są ze sobą tylko z przyzwyczajenia. Mam jedynie nadzieję, że Ewelina nie okaże się kłamliwą suką i go nie zdradzi... To byłoby niewiarygodnie przykre.

    Wiktoria natomiast przypomina mi typową głupiutką nastolatkę, nawet jeśli ma w sobie pewną głębię. I dobrze. Taka osóbka też się przyda do opowiadania.

    Oprócz tego wypada wspomnieć, że jestem wielką fanką kryminałów oraz thillerów. Nie mogę się doczekać dalszego rozwoju wydarzeń. Czemu Kostek zamordował tamtego faceta? Kim dokładnie jest ten Patryk? I w co, do cholery, wpakował się nasz Aleks?

    Całuję,
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam również za wszystkie błędy! *stąd *thrillerów et cetera - pisanie na telefonie mi nie służy :')
      A.

      Usuń
  9. oifeuieafuhfua! matko, matko, matko i córko. Co tu się podziało. To NAPIĘCIE. Alelele JAK ON MÓGŁ ZASNĄĆ? JAK ON ŚMIAŁ ZASNĄĆ? TAK PO PROSTU WZIĄŁ I... ZASNĄŁ. Teraz ja NIE zasnę! Eh... rozdział, choć frustrujący, to genialny <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,
    wspaniale, Max i ten jego sen ;] och było tak blisko pocałunku, a końcówka powiedział o tym śnie, ale zaraz zasnął...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń